EKSPERT RADZI

Powalczyć o jakość pszenicy


Wielu uważa, że na dzisiaj wszystkie kwestie nawozowe w roślinach ozimych są już za nami. Myślę jednak, że w pierwszej dekadzie maja można jeszcze powalczyć o jakość ziarna pszenicy, zwłaszcza w łanach nieźle rokujących. W ostatnich tygodniach warunki pogodowe nie sprzyjały akumulacji azotu (i innych składników) z gleby. Może się więc okazać, że po spodziewanych opadach pod koniec „majówki” zasoby te się uruchomią. Poza naturalną żyznością, każde pole ma swoją historię nawożenia, dlatego możliwych scenariuszy jest wiele. Spróbujmy więc dzisiaj zastanowić się nad tym, co ewentualnie można jeszcze zrobić.

Najpierw gleba i jej zasoby

2 maja 2025 sytuacja wilgotnościowa gleb na większości obszaru kraju nie jest dobra. Praktycznie wszędzie w powierzchniowych warwach gleby można mówić o deficycie wody (ryc. 1a-b). Zgodnie z metodologią podaną przez IUNG sytuacja ta dotyczy gleb o wilgotności poniżej 30-40% (kolory: żółty, pomarańczowy i czerwony na zamieszczonych mapach). Warto jednak zauważyć, że w głębszych warstwach profilu glebowego (ryc. 1c) sytuacja jest dużo lepsza. Bez zbytniej przesady można więc stwierdzić, że wygrali Ci, którzy dobrze przygotowali rośliny do walki o wodę, do czego starałem się Państwa przekonać wskazując na rolę fosforu, wapnia ale także miedzi i cynku w rozwoju systemu korzeniowego.

Rycina 1a. Wskaźnik wilgotności gleby w warstwie 0-7 cm, % (źródło: IUNG, dostępność 2.05.2025)

Rycina 1b. Wskaźnik wilgotności gleby w warstwie 7-28 cm, % (źródło: IUNG, dostępność 2.05.2025)

Rycina 1c. Wskaźnik wilgotności gleby w warstwie 28-100 cm, % (źródło: IUNG, dostępność 2.05.2025)

Zależnie od tego kiedy nastąpiła ostatnia podaż azotu, składnik ten może znajdować się na powierzchni gleby (konieczne rozpuszczenie granuli i wmycie jonów przynajmniej o kilka centymetrów) lub w warstwie 1-3 cm, skrajnie przesuszonej. Przy obecnych temperaturach migracji w kierunku korzenia rośliny nie rozwiąże opad na poziomie nieprzekraczającym 5 mm. Pozostaje otwarte pytanie: czy można liczyć na więcej? Warto więc zastanowić się nad efektywniejszym zarządzaniem azotem już zakumulowanym i jeszcze na tym etapie wzrostu poszukać azotu w glebie (w myśl zasady: skoro azot nie przypłynie do korzenia, może korzeń znajdzie azot, na przykład w podglebiu).

Pewnym rozwiązaniem może być wsparcie roślin przez liście miedzią oraz magnezem i siarką. Tak przygotowane rośliny efektywniej wykorzystają każdy kilogram azotu podanego doglebowo (wcześniej lub na bieżąco), ale także aplikowanego dolistnie. W konsekwencji jest szansa na wykorzystanie założonego potencjału plonotwórczego uprawianej odmiany (wielkość biomasy) oraz na spełnienie/poprawę parametrów jakościowych ziarna.

Teoretycznie pierwszym, najwcześniej formowanym komponentem plonu jest liczba źdźbeł kłosonośnych na jednostce powierzchni. Teoretycznie, ponieważ gęstość łanu odnotowana na początku strzelania w źdźbło (BBCH 31) w kolejnych stadiach rozwojowych będzie ulegać redukcji, co jest zjawiskiem normalnym. Jednak w warunkach stresu (na przykład żywieniowego) proces ten będzie przebiegał intensywniej i dłużej. W konsekwencji w okresie zbioru odnotujemy mniej kłosów (ryc. 2). Wprawdzie obecnie większość pszenic ozimych jest już co najmniej w stadium 2-3 kolanka, jednak – mimo wszystko – możliwe jest dokonanie korekty żywieniowej. Potencjał kłosa (liczba pięterek określająca liczbę ziarniaków w kłosie) jest zdefiniowany już na początku strzelania w źdźbło (fot. 1). Analogicznie – każdy czynnik zakłócający wzrost będzie prowadził do redukcji kolejnych pięterek. W rezultacie po wykłoszeniu się zboża możemy być bardzo rozczarowani, tym co zobaczymy

Rycina 2. Fazy redukcji liczby źdźbeł kłosonośnych. Opracowanie własne na podstawie danych publikowanych przez Grzebisza, UP w Poznaniu

Fotografia 1. Żyto ozime w stadium BBCH 32. Źródło: Potarzycki, 2017

Minimalizacja stresu w końcowych stadiach wzrostu wegetatywnego zbóż to także przygotowanie łanu do sprawnego przemieszczania asymilatów do rozwijających się ziarniaków w okresie po kwitnieniu. Jest to kluczowe, zarówno z punktu widzenia formowania trzeciej składowej plonu czyli masy 1000 ziarniaków (MTZ) oraz jakości ziarna. Zanim zrobimy kolejny krok, przypomnienie. W dobrym stanowisku, po przedplonie pozostawiającym dużą masę organiczną (rzepak ozimy, mieszanka bobowato-trawiasta, kukurydza zbierana na ziarno) można spodziewać się dopływu azotu z puli organicznej, lecz pod warunkiem odpowiedniej wilgotności (konieczne spore opady) i wysokiej temperatury. Nie będą to jednak ilości na poziomie 60 – 70 kg N/ha (o których można mówić w uprawie kukurydzy), lecz 20 – 30 kg N/ha. Zwykle największe ilości azotu gleba dostarcza od połowy czerwca do połowy sierpnia, a to już nie dotyczy pszenicy ozimej (w nieco większym zakresie form jarych).

Najpierw miedź

Kto jeszcze tego nie zrobił powinien możliwie szybko dokonać aplikacji miedzi, ewentualnie nawozu zawierającego więcej mikroelementów. Dlaczego miedź? Składnik ten występuje w roślinie w licznych połączeniach ze specyficznymi białkami kontrolującymi praktycznie cały układ enzymatyczny związany z oddychaniem, przemianami cukrów i syntezą złożonych związków azotowych, zwłaszcza w późniejszych stadiach rozwojowych. Wystarczy wymienić oksydazę cytochromową, dysmutazę nadtlenkową czy plastocjaninę. Upraszczając nieco – obecność tych enzymów w mitochondriach to produkcja energii, a w chloroplastach (jako przenośnik elektronów) to kontrola efektywności fotosyntezy czyli produkcji biomasy.

Udowodniono, że skutkiem dobrego zaopatrzenia w miedź jest sprawniejszy rozwój korzeni najmłodszych (najpóźniej wytworzonych) źdźbeł. A to – nawiązując do poprzednich akapitów – mniejsza ich podatność na odrzucenie w wyniku stresu. Ponadto niekwestionowane jest znaczenie miedzi w produkcji lignin (bariera fizyczna dla patogenu) oraz działanie grzybobójcze i bakteriostatyczne, zwłaszcza na powierzchni tkanek roślinnych. Co ważne, funkcja ochronna dotyczy także systemu korzeniowego. Jednak w tym przypadku konieczne jest użycie nośnika miedzi sprawnie przemieszczającego Cu do wnętrza rośliny. Pamiętajmy, że jednym z objawów deficytu miedzi jest śluzowatość, brunatnienie i nitkowatość korzeni, w których zdecydowanie mniejsza jest strefa włośnikowa. Tyle o znaczeniu miedzi w kontekście fazy wegetatywnej. Na tym jednak nie koniec.

Niedobór miedzi powoduje zaburzenia w procesie mikrosporogenezy, ściślej mejozy. Skutkiem jest wytworzenie niepłodnego pyłku. Sterylność pyłku wywołana brakiem miedzi może okazać się kluczowa dla ograniczenia produktywności kłosa. Żywotność pyłku ulega zmniejszeniu także w wyniku działania innych czynników, w tym suszy i wysokich temperatur. Po co jednak dokładać roślinie dodatkowego stresu związanego z niedostatecznym zaopatrzeniem w miedź?!

Jest jeszcze jeden bardzo ważny argument przemawiający za stosowaniem miedzi. W 3-letnich badaniach wykazano jednoznacznie, że dolistna aplikacja tego mikroelementu znacznie zwiększa transfer związków azotu do ziarniaków. Syntezę tych badań zamieszczono na rycinie 3. Pszenica ozima stymulowana miedzią w okresie po kwitnieniu przemieściła do ziarna 30 kg N/ha więcej. Jak nie trudno się domyślić w tej sytuacji zwiększyła się zawartość glutenu w ziarnie o około 2%, uzyskując poziom ponad 30%. Ponadto rośliny nawożone miedzią lepiej wykorzystywały azot z saletry amonowej, a odnotowana zwyżka wyniosła około 10%.

Rycina 3. Wpływ aplikacji miedzi na początku strzelania w źdźbło na transfer azotu z organów wegetatywnych do rozwijających się ziarniaków. Opracowanie własne, na podstawie badań wykonanych na UP w Poznaniu

Na koniec uwaga praktyczna. Generalnie zaleca się stosowanie miedzi na początku strzelania w źdźbło. Nauczony wieloletnim doświadczeniem i pytaniami związanymi z konsekwencjami ewentualnego opóźnienia zabiegu – odpowiadam, że nie należy obawiać się stosowania miedzi na przykład w stadium 3-kolanka (pod warunkiem stosowania nawozu w zalecanej przez producenta dawce).

Obligatoryjnie siarczan magnezu

Zastosowanie siarczanu magnezu w zbożach jakościowych jest działaniem obligatoryjnym. Możliwa i często stosowana jest podaż tego związku w zabiegu doglebowym. Jednak w warunkach stresowych (ale też w łanach świetnie rokujących) warto rozważyć dodatkowo aplikację dolistną. Poza dobrze znanymi aspektami fizjologicznymi wynikającymi z dodatniego wpływu na aktywność fotosyntetyczną liści, znaczenie magnezu jest nie do przecenienia w kontekście trzeciej składowej plonu pszenicy (MTZ) oraz jakości ziarna. Wynika to przynajmniej z dwóch przesłanek. Po pierwsze magnez kontrolując sprawność fizjologiczną liści (zwłaszcza liścia flagowego jako głównego donora asymilatów) jednocześnie wydłuża okres nalewania ziarna. W efekcie możemy liczyć na ziarniaki o większej masie jednostkowej. Po drugie – kationy Mg2+ są odpowiedzialne na załadunek floemu czyli szlaku, którym produkty fotosyntezy wędrują w kierunku ziarniaka. W tym kontekście transfer dotyczy także związków azotu, co jednoznacznie wiąże się z poprawą jakości ziarniaków. Syntezę białek kontroluje także siarka, obecna w tym związku. Doświadczeni rolnicy wiedzą, że dobrym rozwiązaniem jest zastosowanie siedmiowodnego siarczanu magnezu w stężeniu 5%. Może to zrobić nawet dwukrotnie, w odstępie 10-14 dniowym.

Co z azotem?

Ze względów ekonomicznych i klimatycznych bardzo dyskusyjne stało się stosowanie trzeciej dawki azotu, określanej mianem „na kłos”. Z naukowego punktu widzenia trudno kwestionować późne stosowanie azotu w kontekście MTZ i jakości plonu. Istnieją jednak ograniczenia związane z ilością opadów i realną akumulacją azotu stosowanego doglebowo. Jedno jest pewne – trzeciej doglebowej dawki nie stosujemy gdy pojawiają się kłosy. Należy zrobić to zdecydowanie wcześnie. Proponuję stadium BBCH 37/39, po to by kupić sobie czas potrzebny nie tylko na rozpuszczenie granuli, ale także transfer składnika w kierunku korzeni.

Jak wspomniano na początku, może okazać się jednak, że późno zastosowana druga dawka azotu nie miała do tej pory szans zadziałać. W takiej sytuacji rozważyłbym tylko jedną dolistną aplikację azotu we wspomnianym wyżej terminie lub gdyby w najbliższych dniach pojawił się spory deszcz (szybkie pobranie azotu z II dawki) przesunąłbym trzecią dawkę na początek kłoszenia.

W warunkach fizjologicznego deficytu azotu można zastosować dwukrotną dolistną aplikację (pierwszą w stadium BBCH 37, drugą w czasie kłoszenia (BBCH 51 – 55).

Najczęściej stosowaną formą dolistną jest mocznik lub inny nawóz na bazie tego związku. W związku z tym należy zwrócić uwagę, że im roślina starsza fizjologicznie tym większa wrażliwość i konieczne staje się mniejsze stężenie mocznika w cieczy roboczej. Biorąc pod uwagę dwa powyższe terminy będą to stężenia wynoszące odpowiednio 8 – 10% i 5%, a łączna podaż azotu wyniesie do 20 kg N/ha (zależnie od ilości cieczy roboczej).

W praktyce często do nawozu azotowego dodawany jest wspomniany wcześniej siarczan magnezu. Poniżej zamieszczam wyniki badań wykonanych przed laty na Uniwersytecie Przyrodniczym w Poznaniu, z których wynika współdziałanie testowanych nośników azotu (w formie roztworu) z siedmiowodnym siarczanem magnezu (tab. 1). Warto zauważyć, że następuje efekt synergii związany z efektywniejszym wykorzystaniem azotu.

Tabela 1. Wykorzystanie azotu przez pszenicę ozimą w zależności od nawożenia siarczanem magnezu w stadium BBCH 37-39. Źródło: UP w Poznaniu (publikowane przez Potarzyckiego)


Data ostatniej aktualizacji: 5 maja 2025