Do niedawna koniec lata kojarzony był głównie z dylematami odniesionymi do zabiegów uprawowych, wyborem odpowiedniej odmiany czy ustaleniem optymalnego terminu siewu roślin ozimych. Choć prowadzenie produkcji roślinnej może być zajęciem stresującym, to wspomniany okres należał raczej do tych spokojniejszych. Jeden z zaprzyjaźnionych Rolników powiedział mi kiedyś, że nie ma nic przyjemniejszego od obserwowania wschodów, bez względu na uprawiany gatunek.
W tym roku sytuacja wygląda nieco inaczej. Dyskusje na temat uprawek przedsiewnych i terminu siewu zeszły na drugi plan. Sytuacja na rynku nawozów sprawia, że podstawowym tematem stało się nawożenie. Już dawno nie otrzymałem tylu pytań związanych z gospodarką składnikami pokarmowymi. Pytający, jak nigdy wcześniej, zainteresowani są niuansami związanymi z uzyskaniem możliwie dużej efektywności nawożenia. Dlatego dzisiaj poruszymy kilka kwestii, które być może pomogą w dokonaniu racjonalnych wyborów.
Fosfor i potas – cała dawka jesienią?
Nie muszę chyba nikogo przekonywać o konieczności odpowiedniego zaopatrzenia roślin w fosfor i potas. Składniki te wykazują jednak różną mobilność (ruchliwość) w glebie, a fazy krytyczne przypadają w różnych okresach wzrostu roślin (ryc. 1). Stąd nieco odmienne podejście do możliwych terminów stosowania.
Rycina 1. Główne fazy krytyczne pobierania fosforu i potasu
Określiłem niedawno fosfor jako „pierwiastek inny niż wszystkie”. Jedną z cech fosforanów jest bardzo mała mobilność w profilu glebowym. Po aplikacji zakres pionowego przemieszczania się fosforanów, zależnie od klasy agronomicznej, to 2-5 centymetrów. Dlatego główna ilość fosforu powinna być aplikowana przed siewem ozimin, po to by możliwe było umieszczenie granuli na odpowiedniej głębokości. Zasada ta dotyczy w zasadzie wszystkich nośników tego składnika. Warto pamiętać, że pierwsza faza krytyczna dla fosforu to początek wegetacji, gdy roślina rozwija system korzeniowy. Jest to więc także inwestycja w przyszłość, nakierowana na penetrację głębszych warstw profilu glebowego. Ponadto wcześnie siane pszenice, w warunkach długiej i ciepłej jesieni, jeszcze przed zimowym spoczynkiem będą się krzewić, a to zwiększa zapotrzebowanie na fosfor, ponieważ każde potencjalnie nowe źdźbło musi wykształcić „swój” aparat pobierania wody i składników mineralnych. Widok, taki jak na fotografii 1, świadczy już o silnym deficycie fosforu, którego uzupełnienie pogłówne jest możliwe, lecz zdecydowanie mniej efektywne. Dokonując wyboru nawozu fosforowego do przedsiewnej aplikacji należy pamiętać, że drugi okres krytyczny dla fosforu rozpoczyna się dopiero pod koniec kwitnienia. Stąd bardzo dobrym wyborem mogą okazać się nawozy typu LUBOFOS, zawierające formy fosforu o różnej rozpuszczalności czyli szybkości uwalniania z granuli nawozowej. W sytuacji gdy konieczna jest natychmiastowa korekta zasobności gleby w fosfor należy zastosować nawozy szybkodziałające czyli SUPERFOSFAT PROSTY lub jedną z LUBOFOSEK.
Fotografia 1. Pszenica ozima z niedoborem fosforu w okresie wiosny; widoczne fioletowe (antocyjanowe) przebarwienia (fot. J. Potarzycki)
W przypadku potasu także polecana jest przedsiewna aplikacja. W odniesieniu do tego składnika chodzi o odpowiednie wysycenie kompleksu sorpcyjnego kationami potasowymi, po to by w okresie wiosennego startu podaż tego składnika była odpowiednia. W odróżnieniu od fosforu, główny okres krytyczny dla potasu przypada na fazę strzelania w źdźbło. Mobilność K+ w profilu glebowym jest duża, teoretycznie więc można byłoby założyć możliwość pogłównego stosowania nawozów potasowych. Nie ma oczywiście żadnych przeciwskazań prawnych do stosowania nawozów potasowych na przykład w lutym, lecz przyjęcie takiej strategii wiąże się z pewnym ryzykiem związanym z brakiem możliwości wjechania na pole lub brakiem dostatecznej ilości opadów jako warunku koniecznego nie tylko do tego by rozpuścić nawóz, lecz także przemieścić jony potasowe w kierunku systemu korzeniowego. Dlatego dla Rolników, którzy z różnych względów nie chcą we wrześniu inwestować dużych środków w nawozy potasowe polecałbym mimo wszystko zastosowanie przynajmniej połowy przewidzianej dawki przedsiewnie. Wartością dodaną takiego działania będzie wzrost zimotrwałości łanu.
Łączyć odkwaszanie z nawożeniem fosforem?
Wyżej postawione pytanie wraca każdego roku, a odpowiedź wcale nie jest prosta. Rozważmy najpierw hierarchię czynników. Co ważniejsze: poprawa warunków wzrostu korzeni i szansa na efektywne pobieranie składników (nawet gdy jest ich w glebie niewiele) czy inwestycja w żywienie (nawóz), bez gwarancji, że roślina „da radę” wykorzystać to co podamy? Myślę, że odpowiedź nasuwa się sama. Jeśli mamy do czynienia z glebą kwaśną bezwzględnie najpierw zastosujmy nawóz odkwaszający właśnie po to, by poprawić warunki wzrostu rośliny (struktura, neutralizacja toksycznego glinu, który ogranicza rozwój korzeni, wzrost aktywności mikroorganizmów rozkładających resztki roślinne z przedplonu i in.). Po zastosowaniu, nawóz odkwaszający trzeba dobrze wymieszać z glebą. To bardzo ważne. Im głębiej to zrobimy, tym szybciej i efektywniej będzie działał. Chodzi też o to, by nawóz „rozcieńczyć” w profilu glebowym. W ten sposób unikniemy miejscowych, negatywnych skutków. Jednym z takich skutków może być uwstecznianie fosforu z wapniem. Stąd, o ile to możliwe, należy zachować względnie długi okres między stosowaniem nawozu wapniowego a aplikacją fosforu. Absolutnie nie należy łączyć w czasie tych zabiegów. Powstaje więc pytanie o odstęp czasowy. Zależnie od rodzaju nawozu odkwaszającego powinno to być co najmniej od 4 do 10 tygodni, w myśl zasady: im szybciej działający nawóz, tym krótszy okres. Nie zawsze mamy tyle czasu. Pojawia się więc dylemat: który zabieg wybrać. Przy obecnych cenach nawozów każdy procent wykorzystania składnika ma znaczenie. Jeśli więc musimy wybierać zainwestujmy w regulację odczynu, kosztem jesiennej aplikacji fosforu (bez ryzyka silnego uwstecznienia fosforanów z nawozu) zakładając, że roślina musi sobie poradzić mając do dyspozycji pewną pulę zasobów glebowych. Choć, jak napisano wcześniej, mobilność fosforu w profilu glebowym jest niewielka, na wiosnę postarajmy się zastosować startową ilość tego składnika (około 30-60% potrzeb pokarmowych), wybierając nawóz bardzo dobrze rozpuszczalny. W takiej sytuacji zasadniczej korekty zasobności w fosfor dokonamy w kolejnym roku, spodziewając się znacznie większej efektywności nawożenia fosforem i innymi składnikami.
Co z azotem na jesień?
Jesienne stosowanie azotu w zbożach nie jest obligatoryjne. Podjęcie ewentualnej decyzji o nawożeniu wymaga uwzględnienia przynajmniej kilku czynników. Znam gospodarstwa, w których w tym roku zebrano wysokie (w stosunku do założeń) plony rzepaku ozimego i zbóż. Co ciekawe, z relacji Rolników wynika, że efekty te udało się osiągnąć w warunkach umiarkowanego nawożenia azotem (jednak przy pełnej „obudowie” innymi składnikami). Oznacza to, że rośliny dobrze zaopatrzone w fosfor, potas i inne składniki, efektywnie wykorzystały tzw. azot rezydualny czyli glebowy. W przyrodzie jednak nie ma nic za darmo. W tych stanowiskach wysoce prawdopodobne jest, że pula azotu pozostałego w glebie określanego mianem „z przedplonu” okaże się niewielka. W takiej sytuacji należy rozważyć wprowadzenie do gleby 20-35 kg N/ha z myślą o jesiennej wegetacji. Można to zrobić na przykład stosując nawozy wieloskładnikowe. Przesłanką do stosowania azotu jest pozostawienie i przyoranie słomy z przedplonu. Jeśli wcześniej nie stosowano nawozu azotowego należy uwzględnić aplikację tego składnika w ilości około 5-6 kg N/t słomy. Niewielka ilość azotu wskazana jest także wtedy, gdy opóźniono siew.
Oddzielną kwestią jest jesienne stosowanie nawozów azotowych o kontrolowanej szybkości uwalniania (na przykład z inhibitorem ureazy) z myślą o wiosennym starcie łanu/plantacji. Po przyjęciu takiej strategii nawożenia możliwe jest przedsiewne wprowadzenie nawozu lub pogłówne w dawce większej niż podana powyżej, zależnie od rekomendacji producenta. W tym drugim przypadku wysiewu należy dokonać w ostatnim możliwym terminie. Pewnie wrócimy do tego tematu na przedwiośniu, ale już teraz sygnalizuję, że bez odpowiedniego zaopatrzenia roślin fosfor i potas, a także w magnez i siarkę plan szybkiego wiosennego startu się nie powiedzie.
Jeśli siarka i magnez, to w jakiej formie?
Rośliny uprawne pobierają siarkę w formie siarczanowej, ściślej anionu SO42-. W glebach polskich, z natury lekkich i przepuszczalnych, istnieje duże prawdopodobieństwo jesienno-zimowego wymycia składnika poza zasięg systemu korzeniowego. Wszystko zależy od kategorii agronomicznej gleby (lekka czy średnia) oraz od ilości opadów. Generalnie pozawegetacyjne wymycie siarki jest większe w łagodne i wilgotne zimy. Zwykle kationem towarzyszącym siarczanom jest magnez. Wprowadzając siarczan magnezu minimalizujemy prawdopodobieństwo wystąpienia objawów niedoboru, takich jak na zamieszczonych fotografiach 2 i 3.
Fotografia 2. Niedobór siarki w zbożach widoczny w formie chlorozy (zaniku chlorofilu) na młodszych liściach; w przypadku niedoboru azotu byłyby to starsze liście (fot. J. Potarzycki)
Fotografia 3. Niedobór magnezu w łanie pszenicy ozimej widoczny jako perełkowatość (miejscowy zanik chlorofilu), głównie na starszych liściach (fot. J. Potarzycki)
Na plantacjach rzepaku ozimego (w tym przypadku już pogłównie) lub w zespole uprawek przedsiewnych z myślą o zbożach ozimych firma LUVENA rekomenduje LUBOPLON MAG-MAKS (szybkie działanie, stanowiska wyczerpane z siarki) lub LUBOPLON WAPNIOWO-MAGNEZOWY (rozłożone w czasie uwalnianie składników).
Data ostatniej aktualizacji: 18 września 2022